Kot Schrödingera z Grzmiącej był, albo go nie było
Są takie dni, w których trudni uwierzyć, że to co się dzieje, zdarzyło się na prawdę. Takie właśnie zgłoszenia odebrali strażacy z Wałbrzycha w poniedziałek, 21 sierpnia.
- Mieszkanka Grzmiącej kilka razy zgłaszała, że na dachu budynku siedzi kot - mówi Jerzy Biliński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu.
W końcu po godz. 12 lokalny zastęp OSP pojechał sprawę zbadać.
- Kota na dachu nie znaleziono, był to dach płaski i zwierzę miało łatwy dostęp do okienka - wyjaśnia Biliński.
Dlatego właśnie ratowników zaskoczyło, iż mieszkanka Gminy Głuszyca tak bardzo naciskała na interwencję. Kot wedle jej relacji miał siedzieć na dachu długo, ostatecznie na ratunek nie chciał zaczekać.
Zapach gazu w Szczawnie-Zdroju czy pęknięte słoje?
Druga interwencja dotyczyła alarmu z ul. Kościuszki w Szczawnie-Zdroju.
- Mieszkańcy zgłaszali około godz. 10, iż z piwnicy budynku wielorodzinnego wyczuwalny jest zapach gazu. Na miejsce wysłany został zastęp z JRG-2, by sprawę zbadać - wyjaśnia nasz rozmówca z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu.
Gdy strażacy weszli do piwnicy, ich wyczulone na niepokojące zapachy zmysły wiedziały jeszcze przed użyciem czujnika wielogazowego, że to nie gaz czuć w pomieszczeniu, ale fermentujące kiszonki.
- Pękło sześć słoików z ogórkami i zapach ich w połączeniu z innymi woniami piwnicy zaalarmował mieszkańców uzdrowiska - dodaje Biliński.
Dziwne zgłoszenia do wałbrzyskiej straży
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?