Rekonstrukcja średniowiecznego zamku Kazimierza Wielkiego w Inowłodzu była sztandarową unijną inwestycją.
Pierwsze problemy w użytkowaniu zamku pojawiły się jesienią, cztery miesiące po otwarciu zamku. Wówczas wykonawca robót deklarował, że na podstawie gwarancji usunie niedociągnięcia.
Ale niedoróbki w wykonawstwie do dziś dają się we znaki. Szczególnie pracownikom Gminnego Centrum Kultury, które ma tam swoją siedzibę, w tym zamkowej biblioteki, gdzie znajduje się dziesięć tysięcy książek.
Po deszczowych dniach bibliotekarki muszą podstawiać miski na deszczówkę, kapiącą z przeciekającego dachu i marzną w zimnych murach zamczyska. Potwierdzają, że sytuacja wygląda bardzo źle, ale odsyłają w tej sprawie do wójta.
- Cały czas usuwamy usterki, ale wykonawca nie może sobie z nimi poradzić - komentuje Zenon Chojnacki, wójt gminy Inowłódz. - Usterki są stopniowo usuwane, ale ciągle się pojawiają. Próbowano już różnymi metodami. Teraz nową metodą elektroindukcji zlokalizowano miejsca, gdzie mogą powstać przecieki - dodaje.
Naprawianie usterek nad biblioteką i salą koncertową wykonawca ma zacząć w przyszłym tygodniu. Jeśli to nie pomoże, wójt zapowiada, że powoła szersze grono fachowców, by zaradzić sytuacji.
Nieoficjalnie mówi się, że zawiodła droga nowoczesna technologia, jaką wykorzystano przy rekonstrukcji zamku. Ponoć wykonawcy procesują się z jej twórcami.
Rekonstrukcję zamku zapoczątkowano przed dziesięcioma laty. Była ona kosztowna - pochłonęła łącznie 7,5 mln zł, z czego 5,6 mln zł gmina pozyskała z funduszy unijnych.
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?