Ośrodek Wypoczynkowy Zakładów Włókien Chemicznych Wistom w Kołobrzegu w latach 70. i 80. ubiegłego wieku cieszył się wśród pracowników tomaszowskich zakładów dużą popularnością. Chętnie jeździli tam całymi rodzinami na urlopy, by nad morzem regenerować siły i wypoczywać niemal nad samym brzegiem polskiego Bałtyku.
W latach prosperity Wistom zatrudniał blisko 12 tys. osób. W Tomaszowie Maz. słynne było wtedy powiedzenie: "W każdym domu ktoś z Wistomu". Dzisiaj to już tylko piękne, nostalgiczne wspomnienia. Po zakładzie pozostały jedynie sterczące szkielety nielicznych produkcyjnych hal i... zgliszcza.
Wistomowski zakład działać przestał już bardzo dawno, bo w 1997 roku. Działa natomiast, o czym nie wszyscy tomaszowianie wiedzą, i to z powodzeniem, wistomowski ośrodek wypoczynkowy w Kołobrzegu.
Przed 15 laty trafił on w prywatne ręce i dziś na jego miejscu funkcjonuje Sanatorium Uzdrowiskowe Wistom.
Cały obiekt wraz ze znajdującym się terenem został kompleksowo zmodernizowany, przebudowany i rozbudowany.
- O przetargu ogłoszonym przez syndyka Wistomu na sprzedaż ośrodka dowiedzieliśmy się z prasy - mówią Danuta i Roman Jaciukowie, właściciele sanatorium. - Oprócz nas przystąpiła do niego jeszcze jedna osoba, ale ostatecznie my przetarg wygraliśmy.
Wistomowski ośrodek, jak dodaje Roman Jaciuk, przez około 5 lat wcześniej wykorzystywany był przez Fundację Ochrony Zdrowia z Katowic.
- Kiedy przejmowaliśmy ośrodek był w opłakanym stanie - przypomina obecny właściciel. - Zdewastowana kotłownia, popękane piece, zniszczony niemal kompletnie sprzęt. To była w zasadzie jedna wielka ruina. Musieliśmy włożyć ogrom pracy i pieniędzy, by doprowadzić ośrodek do stanu w jakim dziś się znajduje.
Joanna Woźnica w tomaszowskim Wistomie przepracowała niemal 20 lat. W ośrodku w Kołobrzegu wypoczywała w latach 80. Ponownie przyjechała tu w kwietniu tego roku, tym razem do sanatorium. To co zobaczyła przeszło jej najśmielsze oczekiwania.
- Tego nie da się porównać - mówi pani Joanna. - To jakby dwa zupełnie różne światy. Wtedy był tu jeden budynek od strony morza i dwa pawilony w głębi, zbiorowe umywalki, ubikacje także na dworze i ohydna świetlica, która szpeciła całe otoczenie.
Zarówno jednak pani Joanna, jak i inni tomaszowianie, którzy w wistomowskim ośrodku przed wielu laty wypoczywali, a z którymi rozmawialiśmy, uważają, że choć przyszło im wtedy odpoczywać w dość siermiężnych czasach i warunkach, to jednak pobyt w Kołobrzegu odbierają bardzo mile i chętnie wracają wspomnieniami do tamtych lat.
Dziś były wistomowski ośrodek to nowoczesny, o wysokim standardzie obiekt uzdrowiskowy, w którym wszystko jest na miejscu, pod ręką. Do dyspozycji wypoczywających są ładnie urządzone pokoje z łazienkami, nowoczesny basen z jacuzzi, łaźnią suchą i mokrą, gabinety rehabilitacyjne i sale fitness.
Ogromnym atutem tego miejsca tak wtedy, jak i obecnie, jest bliskość do morza. - To zaledwie kilkadziesiąt metrów - dodaje pani Joanna. - Jest tak blisko, że mając np. półgodzinną przerwę w zabiegach wystarczy minuta i już się jest na plaży, gdzie można się opalać albo spacerować w zależności od pogody. Ośrodek jest nieco oddalony od centrum Kołobrzegu, przez co jest tu spokojnie, cicho i dość kameralnie, co też jest dodatkowym jego atutem. Dystans do centrum nie jest zresztą tak duży, wystarczy bowiem 20-minutowy spacer deptakiem albo plażą, by znaleźć się na molo czy przy latarni bądź w porcie.
Jest jeszcze coś, co łączy tamtejszy wistomowski ośrodek z dzisiejszym kołobrzeskim sanatorium. To cztery piękne brzozy rosnące w centrum placu w otoczeniu nowo wybudowanych obiektów. Tomaszowianie te brzozy doskonale pamiętają... Dziś kuracjusze i wczasowicze, chętnie sobie przy nich robią pamiątkowe zdjęcia...
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?