Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sting i Shaggy zagrali koncert w Łodzi: "Roxanne" jak "Boombastic", czyli Sting, Shaggy i polska wódka [ZDJĘCIA]

Dariusz Pawłowski
Sting i Shaggy zagrali koncert w Łodzi. Nadzwyczaj pozytywnym koncertem
Sting i Shaggy zagrali koncert w Łodzi. Nadzwyczaj pozytywnym koncertem Krzysztof Szymczak
Sting i Shaggy wystąpili w sobotę w Łodzi w Atlas Arenie z nadzwyczaj pozytywnym koncertem. Muzyka jednak potrafi sprawić, że życie wydaje się przyjemne...

Artyści zagrali w Łodzi w ramach trasy promującej ich niedawno wydany wspólny album „44/876” (dziś zaprezentują się jeszcze w Gdańsku). Bujający, inspirowany muzyką reggae krążek wprowadza w dobry nastrój, a jak się okazało - wykonywany na żywo jest zarazem pretekstem do doskonałej zabawy.

Podczas koncertu usłyszeliśmy utwory z płyty, ale również kompozycje z różnych okresów twórczości Stinga i Shaggy’ego. Wieczór rozpoczął przebój „Englishman in New York” i od razu około ośmiotysięczna publiczność dała się porwać klimatowi wieczoru. Usłyszeliśmy kompozycje z czasów The Police (m.in. „Every Little Thing She Does Is Magic”, fantastycznie wyśpiewaną z fanami „Message in a Bottle” czy zachwycającą wersję „Walking on the Moon”), z rozmaitych momentów solowej kariery Brytyjczyka (np. „Love Is the Seventh Wave”, „Fields of Gold”, „If You Love Somebody Set Them Free”, „Shape of My Heart”) oraz wokalisty z Jamajki (m.in. „Angel”, „Hey Sexy Lady”). Wiele piosenek pomysłowo się przenikało, łącząc w zaskakujące formy, czego kwintesencją było zakończenie głównej części koncertu, czyli legendarna „Roxanne” zespolona z przebojowym „Boombastic”.

Sting pozostaje w bardzo dobrej formie wokalnej, Shaggy niezmiennie jest wytrawnym showmanem, obaj sympatycznie bawią się muzyką i wspólną pracą. Shaggy komplementował Polki i nakłaniał je podczas wieczoru do krzyku, Sting żartował z Shaggy’ego. Nie zabrakło jednak poważniejszego przesłania: niezależnie od miejsca urodzenia, koloru skóry i religii jesteśmy ludźmi z tego samego świata – przekonywał Shaggy. No bo niby to wiemy, ale jakże codzienność wykazuje, że trzeba to nieustannie przypominać.

Koncert zwieńczyły pierwszorzędne bisy: kapitalne wykonanie „Desert Rose”, Shaggy’ego „It Wasn’t Me”, „Every Breath You Take” i na wielki finał ujmujące „Fragile”. Przed ostatnim utworem panowie napili się haustem z małych szklaneczek, zapewniając, iż to polska wódka. Za zdrowie zgromadzonej w Atlas Arenie publiczności. Oby zdrowie dopisywało słuchaczom i artystom, by jak najczęściej uczestniczyć w tak życzliwych koncertach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na lodz.naszemiasto.pl Nasze Miasto