Jak dowiadujemy się ze "Słownika biograficznego Żydów Tomaszowskich" Krzysztofa Tomasza Witczaka, Hertz pochodził z szanowanej rodziny żydowskiej z Częstochowy. Urodził się 13 marca 1898 roku. Był synem Szlamy Hertza i Estery z domu Zaks, a bratankiem Judy Michała Hertza, dyrektora zarządzającego Tomaszowskiej Fabryki Sztucznego Jedwabiu.
Przyszły lekarz najpierw uczył się w domu, później w Gimnazjum Polskim w Częstochowie, w Szkole Handlowej Kupiectwa Łódzkiego, aż w końcu w Szkole Filologicznej Towarzystwa Opieki Szkolnej w Częstochowie (dziś IV LO im. H. Sienkiewicza), gdzie 20 kwietnia 1916 roku otrzymał świadectwo dojrzałości. Potem studiował na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego.
Już jako młody chłopak wykazywał się patriotyczną postawą. W 1918 roku jako ochotnik wstąpił do Wojska Polskiego, w którym służył na różnych stanowiskach do 1921 roku. W 1919 roku uzyskał stopień podchorążego rezerwy. Początkowo pełnił służbę liniową w 5 Baonie Saperów w Krakowie, a w marcu 1919r. został przydzielony do służby sanitarnej w Szpitalu Okręgowym w Krakowie. Następnie na kilka miesięcy trafił do Pociągu Sanitarnego nr 3, a w październiku 1919 był już podchorążym. Na początku stycznia 1920 roku ukończył Kurs dla Oficerów Sanitarnych w Warszawie i trafił do Stacji Zbornej dla Chorych i Rannych w Białymstoku. W czasie ofensywy bolszewickiej aż do demobilizacji w 1921 r. walczył w 201 pułku szwoleżerów. Brał udział w obronie Warszawy oraz w bitwie pod Płońskiem, następnie wraz z pułkiem został przeniesiony na Front Wołyński, gdzie uczestniczył w bitwie pod Korosteniem, za co uhonorowano go Krzyżem Walecznych. Po wyjściu z wojska powrócił na studia.
Gdy był już lekarzem osiadł w Tomaszowie, skąd pochodziła jego ukochana żona Eugenia z domu Frankfurt. Praktykował jako lekarz chorób wewnętrznych i dziecięcych. W późniejszych latach był lekarzem Ubezpieczalni Społecznej i TFSJ. Małżeństwo Hertzów mieszkało na górze kamienicy przy ul. Tkackiej 4 (istnieje do dziś). Nie mieli dzieci, ponieważ Eugenia, przeczuwając nadchodzącą wojnę, nie chciała ich mieć. - My zginiemy, ale one nie, miała mówić. - Kiedyś jej mąż kupił jej w Berlinie flakon perfum. Roztrzaskała go w łazience, bo nie chciała mieć nic od Niemców - opowiada Jadwiga Dębiec, której nieżyjący już mąż Jerzy, mieszkał w dzieciństwie w tej samej kamienicy, co Hertzowie.
Jego młodszy brat Zenuś często chodził na górę do doktora Hertza. Para bardzo go lubiła. Kiedy odwiedzali ich goście, by pograć w brydża, chłopiec otwierał im drzwi. Goście żartowali, że to synek Hertzów. - Patrz Gienn, mamy synka, mamy synka - mówił do żony Alfred, czule ją obejmując. Tuż przed wybuchem wojny medyk wyjechał z żoną na roczny staż do Rzymu. Po powrocie leczył obrońców Warszawy. Wśród nich mógł być 14-letni Zenon Dębiec, który w piątek 1 września 1939 roku wyszedł z domu w Tomaszowie, by jak powiedział, "bronić Warszawy". Wziął ze sobą tylko jabłka. Skrył je pod harcerską bluzą. Nigdy się nie odnalazł, choć najbliżsi przez lata go szukali m.in. za pomocą Polskiego Czerwonego Krzyża.
Hertz po kapitulacji stolicy i ustaniu działań wojennych, wrócił do Tomaszowa, gdzie podjął pracę w Towarzystwie Ochrony Zdrowia ludności żydowskiej. Potem przebywał w getcie i był starszym w Radzie Żydowskiej (Judenracie). Od 1940 r. pracował w szpitalu żydowskim przy ul. Wieczność 32/34 ( obecnie Słowackiego). Zginął od kuli faszysty w nocy z 6 na 7 maja 1942 r. podczas akcji przeciw inteligencji żydowskiej i oficerom rezerwy Wojska Polskiego. Miał 44 lata. Jego małżonka zginęła w getcie. Tak wcześnie, jak przeczuwała...
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?