Uzdrowiciel Stanisław Nardelli w Tomaszowie: Zobacz archiwalne zdjęcia i artykuły [STARE ZDJĘCIA]

Wielotysięczny uścisk splecionych dłoni na stadionie
"Będzie to pamiętny wtorek - 28 czerwca 1983... "Leczące ręce" bioenergoterapeuty Stanisława Nardellego ściągnęły dwukrotnie tego dnia na stadion tomaszowskiej Lechii po prawie dziesięć tysięcy ludzi, którzy uwierzyli; schorowanych, cierpiących, płaczących, wpatrzonych w tego jednego człowieka. Ludzie: bardziej i mniej chorzy, wierzący i niewierzący, partyjni i bezpartyjni, związkowcy i niezwiązkowcy, przyjaciele i wrogowie - chwycili się za ręce. Jest w tej scenie coś szczególnie silnego i wzruszającego, choć całe przedsięwzięcie nie ma nic z jakiejkolwiek polityki: chodzi wszakże o wspólne stworzenie leczniczego "taranu bioenergetycznego"...

Niektórzy z obecnych nie widzą, nie zdają sobie sprawy z tego, co wokół nich będzie się działo, inni są wyraźnie przerażeni tłumem. Ktoś pyta głośno: czy Nardelli jest w stanie pomóc takiemu tłumowi?" Organizatorzy informują (czyni to Wojciech Majewski z Katowickiej Rozgłośni Polskiego Radia i robi to z prawdziwym wdziękiem), co będziemy odczuwać w trakcie zbiorowej bioenergoterapii - mrowienie, mocniejsze bicie serca, uścisk i zawroty głowy, drżenie kolan, uczucie zimna, przyspieszone bicie serca, uczucie chłodu, omdlenie.

Przedsięwzięcie polega na przekazaniu bioenergii od uzdrowiciela całej grupie chorych - należy utworzyć "łańcuch dobrej woli" połączyć się w jeden "supełek" chwytając się za ręce. W ten sposób wszystkie obecne na stadionie osoby znajdą się pod wpływem uzdrowieńczych bioprądów. Red. Majewski objaśnia szczegóły: Liczba uczestników nie odgrywa żadnej roli, obojętnie czy chodzi o kilkaset czy wiele tysięcy osób. Zabieg trwa od 3 do 4 minut, taka jest średnia, w tym czasie następuje pełne nasycenie bioenergią, a uzdrowiciel odbiera silny impuls zwrotny.

S. Nardelli w milczeniu zajmuje miejsce tuż przed młodą pacjentką p. Anitą Podsiadło. Od niej rozpocznie się szereg. ów prawdziwy łańcuch połączonych rąk. Red. Majewski ponownie prosi o skupienie i ciszę, o wzajemną życzliwość. - Zabieg się rozpoczął... (...) Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wam pomóc -słowa wypowiadane cichym, niezwykle spokojnym głosem padają wtedy, gdy tłumnie zebrani na trybunach i płycie stadionu Lechii uczestnicy zabiegu czekają na jego rozpoczęcie. Nardelli kładzie ręce na dłoniach siedzącej przed nim kobiety, nisko pochyla głowę, zamyka oczy. Tysiące uczestników zabiegu milknie. Skupienie udziela się wszystkim. Jest w tym nastroju coś z magicznego obrzędu, coś z pierwotnej wiary w cudowną moc matki natury. Zakłóca go głos z mikrofonu, proszę zgłaszać przypadki zasłabnięć podniesieniem do góry splecionych rąk. (...)"
Panorama robotnicza,
7-13 lipca 1983

Stanisław Nardelli (1928-1985) ze Stalowej Woli to jeden z najpopularniejszych polskich uzdrowicieli bioenergoterapeutów przełomu lat 70-tych i 80-tych XX wieku. Pełnię swych możliwości rozwinął bardzo późno, praktycznie po ukończeniu pięćdziesięciu lat życia i przejściu na rentę inwalidzką. Swoje poglądy i doświadczenia opisał w książce: "W kręgu biopola". Nawiązuje pierwszy kontakt z bioenergoterapią w czasie choroby brata, cierpiącego z powodu zakażenia rany na palcu tężcem. Jego "pierwsza działalność uzdrawiacza" przynosi bratu ulgę. Później uśmierza bóle głowy, które nadzwyczaj szybko znikały po dotknięciu jego ręką.

Stanisław Nardelli zdobywa duże zaufanie dojrzałością i aparycją. Później już tylko on i tłumy oczekujących pomocy – 500, 1000, 10.000 i wreszcie 27.000 chorych na stadionie sportowym w Tomaszowie Mazowieckim w dniu 8 X 1983 roku. Ma tyle samo zwolenników, co i przeciwników zabiegów zbiorowych.