Stanie przed sądem. 53-latek był trzeźwy, przyznał się do winy.
Samochody policyjne, strażackie wozy i karetki pogotowia z włączonymi światłami alarmowymi, od wczesnych godzin rannych zwracały uwagę tomaszowian. Poruszanie się w centrum miasta, szczególnie na ul. Mościckiego i św. Antoniego, było mocno utrudnione. A to za sprawą dwóch krótkich tekstów, zapisanych na kartkach papieru, że w siedzibie sądu i budynku, w którym kiedyś mieściła się prokuratura, podłożone zostały ładunki wybuchowe. W odstępach kilku godzin konieczna była szybka ewakuacja ludzi.
Na pierwszą informację zawieszoną na drzwiach, o znajdującej się w sądzie bombie, trafiła jedna z pracownic około godz. 7. Natychmiast powiadomiono policję.
Zarządzono blokadę ulicy. Zabezpieczające miejsce taśmy pojawiły się od poczty do I Liceum Ogólnokształcącego. Wjazd na ul. Mościckiego był już zablokowany od św. Antoniego. - Gdy wszystko się rozpoczęło, byliśmy jeszcze przed sesjami, ale w gmachu pierwsi interesanci już się pojawili - mówi Jacek Gmaj, prezes Sądu Rejonowego w Tomaszowie. - Musieliśmy się ewakuować.
Zaskoczeni piesi, niemogący przy poczcie i I LO iść dalej, informowani byli przez funkcjonariuszy co się wydarzyło.
- Długo to będzie trwało? - pytało małżeństwo z Bełchatowa, chcące dojechać do ZUS. - A kto to może wiedzieć - mówił pilnujący porządku strażak. - Nie jesteśmy stąd, to jak tam można inaczej dojechać - denerwowali się bełchatowianie.
Zmartwiona była też uczennica I LO. - Przecież spóźnię się na zajęcia - mówiła.
Na utrudnienia w ruchu złorzeczyli kierowcy. Blokada ul. Mościckiego sprawiła bowiem, że na ul. św. Antoniego, Seweryna, Nowowiejskiej, Konstytucji 3 Maja i Warszawskiej, którymi prowadzony był objazd, tworzyły się gigantyczne korki.
Około godz. 10 akcję zakończono. Żadnej bomby nie znaleziono. Pracownicy sądu bezpiecznie mogli wrócić do zajęć.
- To zdezorganizowało nam pracę. W samym wydziale karnym zaplanowanych mieliśmy sześć sesji - dodaje prezes Gmaj.
Spokój w centrum Tomaszowa nie trwał długo. Zaledwie kilkanaście minut po zakończeniu akcji w sądzie, tym razem wozy policyjne, strażackie i pogotowie zjechały pod budynek przy ul. św. Antoniego 12. Tu na kolejną informację o podłożeniu bomby natrafił komornik, który przyszedł do pracy. Akcja tym razem trwała dużo krócej. Służby mundurowe wyłączyły tylko fragment chodnika. Alarm był fałszywy.
Policja nie ujawnia, jak trafiła na ślad sprawcy. W areszcie mężczyzna znalazł się już w południe, kilka godzin po pierwszej informacji o bombie.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?